Nic jej nie ujmując to jedna z jej najciekawszych ról.
Swoją drogą fantastycznie wyglądała w tym filmie.
Fakt Ashley zagrała bardzo przyjemnie dla oka, Freeman bez rewelacji tzn na swoim poziomie czyli wysoko, ale akurat w tym filmie nie było ani jednej sceny w której mógłby mnie zachwycić, a wiemy przecież że czasami wystarczy jedna scena i mordka sama się cieszy. Co do samego filmu to od samego początku wszystkie emocje były nam serwowane powoli, a napięcie rosło wprost proporcjonalnie do nich, trochę w nim nieścisłości i naciąganych sytuacji, nie wiem dlaczego ale odniosłem wrażenie że scenarzysta miał pomysł na film, jednak nie do końca wiedział jak niektóre wydarzenia połączyć, chociaż to już może wina samej postprodukcji, no i oczywiście końcówka, zepsuła wszystko - BEZNADZIEJNE zakończenie, przez co film zasługuje na maksymalnie 6.5