a może...
... a może nawet odwazemniona miłość, ale dziwna, taką którą ciężko pojąć... W każdym bądź razie, nie taki banalny ten film jest.

właśnie skończyłem oglądać w HD z HDTV, 7/10 dobry film, taki współczesny Bony i Clyde, o jeden bank za daleko.
Ale ta Ashley jest pokręcona :)

Nie ASHLEY Tylko Kobieta w Którą Sie Wciela w Tym Filmie............

Odpisuję trochę późno, no ale:-)
Film OK, tylko raziło mnie, że prawie połowa filmu to obserwowanie cierpliwego znoszenia wybryków tego blond rozwydrzonego, niezrównoważonego bachora przez jej męża. Samookaleczanie, utrata pracy, przyjście na pogrzeb ojca jej męża w łyżworolkach... Przecież po dwóch takich wygłupach facet powinien dać twarde ultimatum: idziesz na odwyk i do psychiatryka, a po powrocie gdy jeden jeszcze raz zrobisz coś głupiego występuję z pozwem o rozwód. On chciał normalnej, spokojnej rodziny, a nie niańczenia durnej baby. A już po tym gdy przyszedł do domu i zastał całe mieszkanie zdemolowane, nawet pocięła jego ulubiony obraz z dzieciństwa, który dostał w prezencie ślubnym od rodziców to powinien ją z gołymi cyckami wykopać za drzwi i powiedzieć: strzelaj do siebie, ma cię dość, chcę mieć spokój. Po tym wszystkim zachował się jak nierozsądny Adam, który posłuchał Ewy i zeżał zakazane jabłko, tj. zgodził się na jeszcze jeden skok. I to w sytuacji, gdy mieli już tyle kasy, że spłacił pożyczki, które miał spłacać przez 8 lat i kupił okazały, piękny dom plus antykwariat. Wtedy trzeba było powiedzieć: dość, bo prędzej czy później się wpadnie. No i było o jeden bank za daleko. Nawiasem pisząc w filmie nie było refleksji, co się stanie, gdy trzeba będzie zaprosić brata do swojego domu, np. na urodziny i odpowiadać na pytanie, za co pracownik ochrony kupił taki dom i antykwariat.

zeżaRł zakazane jabłko